Wierzcie mi lub nie ale starałam się bardzo, ale to bardzo Panią Zimę przegonić. Szalałam ile się dało, narty, sanki, jabłuszka, nawet własny zadek posłużył za środek lokomocji "po śnieżnej", niestety bezskutecznie. Śniegu po pas, sople jak wisiały tak wiszą, za oknem mróz, brrrrrr.... Mało tego, wracałam do domu w śnieżycy wielkiej- rozumiecie, śnieżycy 13 marca, płatki wirowały, kręciołki wiły, grały jak im wiatr zagrał a ja jechałam i jechałam.
Śnieżyca niestety jechała razem ze mną. Ja tu nastawiona, że u nas już Wiosenka przyszła, że trawka się zieleni, pąki puszczają a tu co - nic tylko śnieży, śnieży, śnieży. Wiem, ze Zima jest piękna, o czym mogłam sie naocznie przekonać, a w górach to najpiękniejsza ale w dobie niedoboru słońca, ponurości wszędobylskiej, zielonego nam trzeba i żółtego i kolorów wszelakich.
Dlatego ja mówię "DOŚĆ", stawiam VETO, protestuję i basta. Wiecej o Zimie słowem nie wspomnę, Panią Wiosnę przywiatać raczę i się do tego starannie przygotować zamierzam. Zatem "do widzenia" Zimowa Pani, żegnam "ozięble".
Dlatego ja mówię "DOŚĆ", stawiam VETO, protestuję i basta. Wiecej o Zimie słowem nie wspomnę, Panią Wiosnę przywiatać raczę i się do tego starannie przygotować zamierzam. Zatem "do widzenia" Zimowa Pani, żegnam "ozięble".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz