Tak naprawdę to miałam pisać dziś o sypialni, według kolejności zajawek jakie pokazałam ostatnio.......ale jak spojrzałam na zdjęcia to stwierdziłam, ze już nieco zdezaktualizowane są, ten temat zatem będzie później.... mam nadzieję że wybaczycie... :-)
Łazienka....... zanim powstała toczyło się w koło niej wiele dyskusji, boje nawet staczane były między mną ma się rozumieć a kolegą małżonkiem..........suma sumarum odłożyliśmy realizacje łazienki na "po wakacjach". Dobrze się stało bo jak to mówią "....co nagle to po diable...." Pomysł dojrzewał w mojej głowie, ewaluował, dorastał by zrealizować się do stanu obecnego.
A było tak:
Stan faktyczny jaki zastaliśmy prezentował się tak:
No niby nie było źle ..............tylko te beże.............bo ja za beżami to nie koniecznie przepadam, a te to nawet w łosoś wpadają..............no jak to okiełznać, jak?? Najprościej byłoby skuć te płytki ale po pierwsze łazienka ta wcale nie była używana, po drugie zasoby finansowe były na wyczerpaniu...............a łazienka w domu konieczną jest!!!!!
To sobie wymyśliłam.............wannę obudowaną drewnianymi panelami, okiennice w oknach, umywalkę wpuszczoną w biurko,dużo pobielonego drewna..............dużo ciepła, przytulności i relaksu po dniu pełnym wrażeń.....
Biurko zakupione w miejscowości zwanej Czaczem- skarbnicy cudów wszelakich.
Jeszcze blaty z konglomeratu marmurowego, zamówione pod wymiar biurka i wanny......
.......i dużo , dużo pracy..............bejcowanie, bielenie, woskowanie, szukanie dekoracji dopełniających całość - to była najprzyjemniejsza część....................ale widok posuwających się prac wywoływał mój notoryczny uśmiech.... by w końcu po ponad miesiącu pracy osiągnąć finał:
Biurko zakupione w miejscowości zwanej Czaczem- skarbnicy cudów wszelakich.
Jeszcze blaty z konglomeratu marmurowego, zamówione pod wymiar biurka i wanny......
.......i dużo , dużo pracy..............bejcowanie, bielenie, woskowanie, szukanie dekoracji dopełniających całość - to była najprzyjemniejsza część....................ale widok posuwających się prac wywoływał mój notoryczny uśmiech.... by w końcu po ponad miesiącu pracy osiągnąć finał: