Miał być post o wielkogabarytowych pamiątkach rodzinnych, o odkrywaniu tajemnicy czym jest moje niespodziankowe candy....... Obiecanki cacanki.....a tu co, klops na całego!!!!! Klops ów spowodowany był jak to zwykle bywa.......chorubskami, które nas dopadły i trzymały do końca stycznia, po kolei rozkładając na łopatki każdego członka rodziny, poczynając od najmłodszej, poprzez starszą , najstarszą czyli mnie i na koniec nie ominęło także kolegi małża. No sprawiedliwość musi być :-) Pogrom nas dopadł konkretny, nie będę tu opisywać szczegółów, każdy wie jak przebiega jelitówka, powiem tylko ze takiej to ja w życiu jeszcze nie miałam a miałam już nie jedną. Później było dochodzenie do siebie, nadrabianie zaległości pracowych i domowych i tak oto zrobił nam się 8 luty.
Ale, ale.....jak coś obiecuję to staram się słowa dotrzymać - no połowicznie chociaż, bo niespodziankowe Candy, pozostanie tajemnicą do końca. W tej kwestii to ja się głowie tylko co tu zrobić z tym losowaniem, bo Wasze zainteresowanie przeszło wszelkie moje oczekiwania, ba marzenia nawet, ze kiedyś taką liczbę komentarzy zobaczę pod postem. Prezent w zamierzeniach uszykowałam 1..........jeden (słownie) i nijak nie da się go podzielić na 100!!!! Szybciutko produkuje pocieszajkę dla drugiej osóbki ale wybaczcie wszystkich obdarować nie sposób. Dla mnie Wasza obecność tu jest najlepszym prezentem jaki mogłam dostać - DZIĘKUJĘ!!!
Przejdźmy jednak do sedna i pokaże Wam moje skarby. Niektóre pochodzą po naszych dziadkach, niektóre po jakichś na pewno, nie moich własnych, ani mężowych ale kryją w sobie pewnie nie jedną tajemnicę, zdobyte na starociach lub innymi drogami są teraz częścią naszej historii. Jakiej......czas pokaże.....
1. Stolik po Babci Marysi

po mojej własnej, najukochańszej. U nas pełni role stolika nocnego, pochodzi pewnie z lat 50-tych, niby nic ale ta jego prostota mnie urzekła. Wyczyściłam je, pobieliłam i mam fajny mebel. Pamiętam jak u Babci stało na nim wielkie radio, takie z dużymi pokrętłami i klawiszami do przełączania stacji. Stolik został, co się stało z radiem nie wiem ( muszę Babcię zapytać)....
2. Krzesła-tez "poMarysiowe"

jak widać na razie na etapie czyszczenie - znaczy się wyczyściłam dwa ubiegłej wiosny, kolejne czekają na swoja kolej i lepszą pogodę, zostaną zaolejowane a siedziska obite lnem. Miejsce docelowe-kuchnia.
3. Kredens

ten już wam pokazywałam, kilka postów wyżej.... czyści się etapowo (tu tylko góra) z zamiarem pomalowania na biało z przecierką, do tego nowe szybki, gałki, piękna zastawa i ......postawi kropke nad "i" w naszej kuchni.
4. Szafka-też po Babci tylko ze mężowej

ta to od zawsze stała w magazynie, brudna, zamalowana niezliczoną ilością farby olejnej, no szkoda mi jej było bardzo, wytargałam, oczyściłam, potraktowałam metodą shabby chic.... obecnie stoi w małej łazience jak przybornik na ręczniki, papier i inne tego typu niezbędności łazienkowe.
5.Półka do kuchni

o niej jak i o szafce z nr 4 pisałam już w
Post instruktażowy cz. II ......shabby chic6. Zagłówki do łóżka

te pochodzą od pewnego dziadka, a właściwie jego wnuka, chłopak po jego śmierci odziedziczył, dom a w nim..... cuda mówię wam i albo nie znał się zupełnie na sztuce albo nie wiem co nim kierowało ale chciał się tych cudów pozbyć. A co tam było albo raczej czego tam nie było..... takich zagłowków to chyba z 4 komplety, kredens, stół dębowy i 10 krzeseł - po renowacji ma je moja teściowa, stolik tzw kanapowy, który obecnie mam w salonie, szafa z dziewczynek pokoju i jeszcze parę innych rzeczy, grzechem było by nie kupić tego wszystkiego. wierzcie mi ze nie zapłaciliśmy za to dużo. Nie wszystko nadawało się do odratowania, większość jednak stoi (lub będzie stała) u nas i teściów.
te powyższe nadal bedą pełnić role zagłówków, jak tylko znajdę czas by się za nie zabrać.
7. Toaletka po dziadkach Lutajach :-)

dziadkowie ze strony mojego taty, mieli cała taką sypialnie, niestety część uległa zniszczeniu podczas pożaru domu m.in łózka,cześć rozgrabili złodzieje. To co udało się uratować jest w posiadaniu rodziny. Ja mam toaletkę i jeden stolik nocny(stoi w salonie przy kanapie) siostra taty piękna szafę z lustrem,brat ojca- zegar, kolejna siostra tez chyba coś ma.....ale nie pamiętam co. Niestety mimo moich wielkich próśb (chciałam skompletować całość), nikt nie chce się pozbyć pamiątek po rodzicach :-(

8. Pianino

ma ok. 100 lat, dziadkowie męża przywieźli je z Warszawy pod koniec wojny, dziadek jako dziecko uczył się na nim grać, później grał brat tęścia,w końcu moja szwagierka a teraz uczy się grać Tośka i mama przy okazji :-)

Ufff .....dobrnęłam do końca, do tej listy można by dopisać jeszcze szafę z pokoju dziewczynek ,którą możecie zobaczyć w
Nowy-stary pokój dziewczynek i która należała do kolekcji skarbów pewnego staruszka. Poza tym w magazynie i piwnicy mam jeszcze kilka perełek, z których da się zrobić cuda, może nie są tak spektakularne jak te powyżej i pewnie przez większość uznane były by za śmieci, to ja wiem ze coś z nich wykombinuję.
a czekają na mnie - stare drzwi, nogi od maszyn typu zinger, jakieś lampy,blat z imadłem i pewnie coś jeszcze wyszukam. Tylko pozostaje jedno najważniejsze pytanie..... kiedy ja to wszystko zrobię....no kiedy???
***
Pozdrawiam Was serdecznie i jeszcze raz dziękuje za tak wielkie zainteresowanie candy. Witam też wszystkich nowych obserwatorów, miło mi jest Was gościć.
Jeśli doczytaliście do końca ten post to gratuluje wytrwałości [ostrzegałam w tytule , że bedzie długo :-)] i dziekuję za poświecony czas.
Lutajka