piątek, 30 grudnia 2011

Poświąteczne migawki i życzenia Noworoczne


Kochani,

Niestety nie mogłam Wam złożyć życzeń bezpośrednio przed Świętami, złośliwość rzeczy martwych-padł mi komputer a tym samym skasowała mi się cała moja outlookowa poczta wraz z adresami mailowymi, poszły gdzieś wszystkie zapisane dokumenty, zdjęcia i foldery z moimi różnościami, zdjęcia na szczęście jakiś czas temu skopiowałam na pamięć zewnętrzną, reszta przepadła bez śladu. Nie muszę chyba Wam mówić jakie emocje mną targały. Odnowienie moich wszystkich zapisków zajmie mi pewnie wieki, niektórych pewnie nigdy nie odzyskam, nadzieja jeszcze w informatyku.
W związku z powyższym proszę tu wszystkich przyjaciół, znajomych jak i  osoby,  które kiedy kolwiek do mnie pisały czy to na adres kuźniowy czy prywatny o wysłanie maila do mnie w celu odnowienia mojej książki adresowej, będę wdzięczna bardzo. 




a teraz o Świętach...

w tym roku były nieco inne, po prostu po wszystkich wcześniejszych wydarzeniach musieliśmy odpocząć, spakowaliśmy walizki i wyjechaliśmy w góry, zabierając jednych i drugich dziadków ze sobą. Był więc śnieg, sanki, narty, opłatek i karp w Wigilię, prezenty pod choinką i dużo radości z tego, że jesteśmy razem. Co prawda w Czechach nie obchodzi się Świąt tak uroczyście jak w Polsce ale przecież najważniejsze jest bycie razem i to mi wystarczyło.
Choć nie powiem powrót do domu pełnego dekoracji świątecznych był cudowny.
Kilka migawek z naszego świątecznego wystroju przedstawiłam na zdjęciach.



Już za dwa dni nastanie Nowy Rok, ten odchodzący dla nas był naprawdę trudny ale cieszę się, że pomimo trudności jakoś dało nam się dobiec do końca.
Wam życzę by ten Nowy Rok przynosił same radosne i piękne chwile, by pozostawiał czas na to co naprawdę ważne: na rodzinę, przyjaciół, na samego siebie.... by był pięknym Nowym Rokiem.



Pozdrawiam serdecznie

Lutajka

środa, 14 grudnia 2011

Idą Świeta a u nas....

Kochani….

Mamy grudzień, został nieco ponad tydzień do Świąt a mnie nie było tu prawie cztery miesiące, ostatni wpis pochodzi z Chorwacji….. i nie, nie zostałam tam na stałe, choć tak by się mogło wydawać a pokusa była wielka. O tym jak było i co widziałam opowiem innym razem bo to nie odpowiedni czas na wspominki wakacyjne a poza tym winna jestem Wam wyjaśnienia, szczególnie tym co pisali maile i pytali co się dzieje, dlaczego zniknęłam. Za tą troskę bardzo ale to bardzo dziękuję!!!!

Po powrocie wpadłam w kierat wrześniowy: przedszkole, zajęcia dodatkowe dziewczynek, praca….ogrom pracy….a później było tylko gorzej…

Dwie poważne infekcje dopadły dla odmiany mnie, powaliły totalnie na kolana, jedna we wrześniu, druga gdzieś w październiku.

Nasilająca się choroba Matyldy zmusiła nas do biegania od lekarza do lekarza, odwiedziłam 3 neurologów, psychologa, genetyka, okulistę, o pediatrze nie wspomnę bo to u nas na porządku dziennym. Po drodze było jeszcze wycięcie migdałka, jakaś drobna jelitówka, przeziębienie….

Tosi wypadł pierwszy ząbek, i nie wiem kto był bardziej dumny ona czy my, ale to akurat jest zdecydowanie na plus!!!

Kolejne zmiany leków, bo co lekarz to inna teoria leczenia, suma summarum w Mikołajki trafiłyśmy znowu do szpitala, bo kolejna zmiana leku, za szybkie wprowadzenie go, w za dużej dawce tak ją osłabiło, ze dodatkowo przyplątało się zapalenie płuc, sprawa była poważna, dziecko lało mi się przez ręce a już nie wiedziałam co robić, którego lekarza słuchać, jak w tym wszystkim nie zwariować i przede wszystkim jak pomóc dziecku. Mam wspaniałą pediatrę i do Pani Kasi mam bez graniczne zaufanie, to właśnie ona po raz kolejny okazała się dla nas wybawieniem w opresji. Matylda dochodzi do siebie, w piątek będziemy już w domu, płuca są  prawie czyste, leki przeciw padaczkowe na razie działają, i oby to były te właściwe.

Wrócimy do domu i to mnie cieszy najbardziej, wiem ze dom jest nie przystrojony na święta, nie było świątecznych porządków i celebrowania tych nadchodzących świąt, atmosfera świąteczna jest mi zupełnie obca w tym roku. Mam jeszcze tydzień, coś zdążę zrobić, ubrać choinę, upiec pierniki z dziewczynami, usiąść przy kominku i cieszyć się że jesteśmy razem…. bo to przede wszystkim jest Magią Świąt….



Ściskam Was mocno i życzę Wam odnalezienia swojej Magii w te Święta.


Lutajka

P.S. Banerek  niestety z ubiegłorocznych zdjęć ale może zdążę przed Świętami zmienić na nowy.